Antybiotykooporność - największy problem medyczny XXI wieku

Show the MENU
08.10.2018

Antybiotykooporność to największy problem medyczny XXI wieku – z taką tezą wystąpiła, podczas szkolenia w Bratoszewicach, dr Hanna Różańska z Państwowego Instytutu Weterynarii-PIB Puławy.

Od wykrycia, w 1929 r. pierwszego antybiotyku – penicyliny – upłynęło niemal 90 lat. W życiu ludzkości to jak mgnienie oka. W tym czasie jednak zdarzyło się tyle dobrego i zaczęło się dziać tyle złego. Tak wiele osób uwierzyło, że dzięki antybiotykom ludzkość uwolni się od chorób zakaźnych i zakażeń, antybiotyki były postrzegane jako panaceum na wszelkie choroby bakteryjne – nazywano je „cudownymi lekami” i stosowano „w euforii i beztrosko”. Ten czas trwał do ostatnich dekad ubiegłego wieku, a potem, kiedy wyselekcjonowały się i rozprzestrzeniły szczepy bakterii opornych, a nawet całkowicie opornych na działanie wszystkich znanych antybiotyków (jak pałeczka zapalenia płuc – Klebsiella pneumoniae – zwana też superbakterią New Delhi) – „nastąpił okres trwogi”.  

Już w 1945 r. odkrywca penicyliny Aleksander Fleming podczas wykładu noblowskiego stwierdził, że „w przyszłości może się zdarzyć, że każdy będzie mógł kupić penicylinę w sklepie. Istnieje ryzyko, że w takiej sytuacji, kierując się niewiedzą, człowiek sam sobie poda zbyt niską dawkę i poprzez narażenie swoich mikrobów na stężenia, które nie są dla nich śmiertelne, sprawi, że uzyskają oporność”. Prorocze słowa, wizja, która spełnia się w naszych czasach.

Wszystkim wydawało się, że antybiotyki będą cudowną bronią i nią były, przez pierwszy okres stosowania i zapewne by nią pozostały, gdyby nie nasza nonszalancja – powiedziała Hanna Różańska.

Powstawanie oporności bakterii jest zjawiskiem naturalnym, bakterie żyją na Ziemi dostatecznie długo, miały więc czas, żeby wykształcić mechanizmy obronne. Antybiotyki stworzyła natura i odporność na nie też stworzyła natura, to efekt wzajemnego oddziaływania na siebie grzybów i bakterii przez miliardy lat. Tam gdzie działa antybiotyk, tam powstają mechanizmy, które pozwalają sobie z nim radzić. Naturalna oporność bakterii występowała na długo przed wynalezieniem antybiotykoterapii. Potwierdzają to znaleziska bakterii sprzed 30 tys. lat w wiecznej zmarzlinie, u których wykryto odporność na antybiotyki. Skąd więc obecny alarm, skąd twierdzenie, że to zjawisko zaczyna stanowić globalny kryzys i jedno z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego na całym świecie?

 Rys. 1: Ekspozycja → selekcja → ekspansja

Dr Różańska – W każdej populacji bakterii jakiś odsetek, z różnych powodów, chociażby mutacji, stanowią osobniki oporne. Te osobniki przetrwają leczenie i w dalszych pokoleniach będzie ich, przy ciągłej ekspozycji na te same antybiotyki, coraz więcej, aż do całkowitej niewrażliwości tej populacji na środki lecznicze. W wyniku nadmiernego i niewłaściwego stosowania antybiotyków w medycynie i rolnictwie człowiek zdynamizował selekcję szczepów opornych, a świat, który stał się globalną wioską, nie stawiał już naturalnych przeszkód do ich rozwleczenia po całej Ziemi.  

Pierwszą przyczyną szerzenia się oporności była więc zbyt duża konsumpcja – nadużywanie antybiotyków, tak przez ludzi, jak i zwierzęta. Już w latach 40. zauważono, że dodatek antybiotyków do pasz może poprawić, przez kontrolę równowagi mikrobiologicznej w przewodzie pokarmowym,  ograniczanie rozwoju niekorzystnych mikroorganizmów i ich toksyn, przyrosty masy ciała. Zaczęto wtedy „szaleć” z podawaniem antybiotyków w paszach (tetracykliny, kokcydiostatyki). W Europie był to proceder powszechny, na szczęście od końca lat 90.  jest to już niedozwolone. Masowe stosowanie antybiotyków w celach profilaktycznych, głównie z paszami, choć w niektórych krajach stosowano również opryski drzew streptomycyną przeciw bakteriom bytującym na owocach, to tylko część problemu. Pozostawało jeszcze zastosowanie terapeutyczne, a właściwie popełniane przy nim błędy. Stała i nadmierna ekspozycja na te same antybiotyki przyspieszała wyodrębnianie się szczepów opornych bakterii.

Podobnie było u ludzi, po pierwsze masowe stosowanie, czasami niepotrzebne, np. w przypadku chorób wirusowych dających podobne objawy do zakażeń na tle bakteryjnym (grypa), po drugie zaś – niewłaściwe stosowanie: zbyt niskie lub zbyt wysokie dawki antybiotyków albo zbyt krótki lub zbyt długi czas terapii. Przerwanie przyjmowania antybiotyku, gdy nastąpi poprawa stanu zdrowia,  udaremnia całkowitą eliminację bakterii tworząc możliwości wyselekcjonowania szczepów opornych. Dokładnie taki sam skutek niesie zastosowanie zbyt niskich dawek leku.

Dr Różańska podkreśliła również rolę pozostałości substancji przeciwbakteryjnych w żywności pochodzenia zwierzęcego jako jeden z wektorów transmisji oporności bakterii od zwierząt do ludzi. Na skutek nieprzestrzegania okresów karencji, niewłaściwego dawkowanie antybiotyków, przekraczającego zdolności organizmów do absorbcji leku w oczekiwanym czasie czy samowolnego stosowanie antybiotyków przez właścicieli zwierząt – w żywności spotyka się pozostałości substancji farmakologicznych. Wydaje się nam, że jak użyjemy więcej antybiotyku, to będzie lepiej działał, otóż nie będzie. Nie będzie skuteczniej, ponieważ antybiotyk działa tylko wtedy, kiedy ma się z czym wiązać, a jeżeli receptory są już wysycone, to cała reszta antybiotyku jest już zbędna, tylko pozostaje dłużej w organizmie, ale efektu leczniczego nie poprawi, bo nie może. Zjadamy więc z żywnością te małe stężenia antybiotyków, ale te pozostałości działają na drobnoustroje naszego przewodu pokarmowego selektywnie i selekcjonują drobnoustroje oporne.

Na skutki nie trzeba było długo czekać. Po wielu latach nieistnienia obserwuje się nawrót chorób, które wydawały się opanowane, np.: cholery, gruźlicy, meningokowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, błonnicy. Szerzą się choroby drogą naruszenia ciągłości tkanek – oznacza to bardzo duże ryzyko związane z postępowaniami chirurgicznymi, wszelkimi inwazyjnymi działaniami typu cewnikowanie czy endoskopia. Wreszcie może dochodzić do ryzyka związanego ze zwykłym ukłuciem palca. Ograniczenie możliwości terapeutycznych, ograniczenie narzędzi terapii powoduje wzrost liczby zgonów na tle infekcyjnym.

 Rys. 2: Liczba zgonów w Stanach Zjednoczonych wywoływanych wyłącznie chorobami zakaźnymi    

 

Skuteczność antybiotyków nie jest wieczna, poza tym coraz mniej odkrywa się bądź tworzy nowych substancji leczniczych – od końca lat 90. nie wprowadzono na rynek żadnego nowego antybiotyku (patrz rysunek – new drugs – czerwona linia). Przy rosnącym braku ich skuteczności następstwo  może być tylko jedno – rosnąca liczba zgonów wywołanych chorobami zakaźnymi (deaths – niebieska linia). Wielkie wrażenie na słuchaczach wywołało przytoczenie danych ze Stanów Zjednoczonych, gdzie, po okresie spadku liczby zgonów w erze antybiotykowej, od lat 80. obserwuje się stały i istotny wzrost liczby zgonów na tle infekcji bakteryjnych. Może to oznaczać, iż spełnia się czarny sen o wyczerpywaniu się możliwości terapii zakażeń i chorób bakteryjnych.

Jeśli nie podejmie się globalnych działań interwencyjnych ludzkość może powrócić do ery przedantybiotykowej.

Jak można zaradzić temu groźnemu zjawisku? Po pierwsze, wycofać antybiotyki z nieterapeutycznego stosowania, co jak już powiedziano, w Europie nastąpiło, ale nikt nie wie, co dzieje się w krajach spoza tego kontynentu, gdzie żyje większość populacji ludzkiej. Po drugie – właściwe stosowanie substancji przeciwbakteryjnych, wtedy kiedy to jest potrzebne i w dawkach takich, jakie są potrzebne, i tylko pod kontrolą lekarzy weterynarii lub medycyny. Po trzecie – zapobieganie infekcjom poprzez poprawę warunków utrzymywania zwierząt, dotrzymanie wszystkich wymogów zootechnicznych i środowiskowych, prewencja poprzez szczepienia. To samo u ludzi – szczepionki, profilaktyka i edukacja. Po czwarte wreszcie – nowe antybiotyki, czyli poszukiwanie nowych substancji nieobarczonych mechanizmami oporności. Wymienia się jeszcze rozpoznawanie, tj. zbieranie danych o występowaniu i transmisji oporności. A to wszystko we współpracy międzynarodowej, bowiem bakterie nie znają granic.

Jak widać, w te działania, zwłaszcza edukacyjne, włączają się ośrodki doradztwa rolniczego. To już kolejny rok, w którym zapobieganie antybiotykooporności jest dla nich jednym z działań priorytetowych. Dlatego będziemy je kontynuować i już teraz zapraszamy na drugie szkolenie z cyklu, tym razem poświęcone mechanizmom powstawania oporności drobnoustrojów u ludzi. Odbędzie się w listopadzie, bliżej Europejskiego Dnia Wiedzy o Antybiotykach, który obchodzimy 18 listopada.


 

Janusz Szrama

Źródła:

  1. Dr Hanna Różańska  – PIWet-PIB Puławy – „Antybiotykooporność – największy problem medycyny XXI wieku” – Bratoszewice, 2018,
  2. Sylwia Wiktor – „Antybiotykooporność – skutek grzechów współczesnej cywilizacji” – portal Laboratoria.net